Jesień się zaczęła. Całe Krainy Północne owiewał wicher. Z drzew powoli zaczynały spadać liście. Biegł. Odkąd uciekli z miasta bez przerwy trzymał ją za rękę. Goniły ich. Różne. Margale, przypominające wilki, bezlitośni bracia towarzyszących im, większych, wargali. Orki. Plugawe istoty. O skórze czarnej i poszarpanej bliznami. Dzierżące broń wykutą z napierśników, chroniących serca tych, których serca pożarły.
Odwrócił się. Dwadzieścia. Biegł. Wioski nie widać. Biegł. Upadł.
***
-Co robiłeś wcześniej? - Duncan zapytał, jedząc drożdżową bułkę z jagodami.
-Pomagałem w papierni. Rysowałem wzory przy kartkach, linie, czasem coś przepisywałem. - Dymitr chciał upić łyk herbaty z metalowego kubka, lecz powóz podskoczył i napój się rozlał.
-O! Umiesz pisać?
-Nie. Tylko przepisywałem.
-Jak to?
-No.... Tak po prostu... Daleko jeszcze?
-Ile razy w ciągu jednej godziny potrafisz zadawać to samo pytanie?
-Po prostu chciałbym wiedzieć.
-Chyba już wiem czemu od tylu lat nie miałem ucznia. - Duncan roześmiał się.
-A miałeś?
-Miałem - Duncan się zasępił. - Ten chłopak... zszedł na złą ścieżkę... nie chcę wiedzieć co się z nim dzieje...
Dymitr postanowił nie drążyć dalej tematu. Dalej jechali w milczeniu. Chłopak oglądał piękno, niespotykanego w jego okolicach, lasu mieszanego. Im dalej na północ tym mniej liściastych drzew się spotykało. Wynikało to z faktu, że te drzewa nie nadążałyby z zrzucaniem liści na zimę.
Konwój zatrzymał się.
Co się dzieje?!- Woźnica krzyknął do wozów przed nimi.
Uciekajcie!- dobiegły głosy z oddali.
Młody czarownik zszedł z wozu. Pięć powozów zasłaniało trakt. Słyszał tylko krzyki z oddali: "To ogr!".
To nie był ogr. To były ogry. Trzy. Ogromne. Wielkości drzewa. Łyse. Jeden dzierżył powalony konar sporego świerku.
-Co tam się dzieje chłopcze?! - Duncan zaczął wyjmować księgę zaklęć ze skrzyni pod ławką.
-Ogry!
Duncan chwycił laskę leżącą wcześniej pod ławką. Kostury magiczne służyły do łatwiejszego i skuteczniejszego skupiania mocy.
-Zostań tu, chłopcze!
Czarodziej pochwycił przygotowane przedmioty i ruszył w kierunku krzyków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz